W miasteczkach nie uświadczy się ani kramów z turystyczną tandetą, ani budek z kebabem. Kulinarnym bohaterem jest śledź, którego w lokalnych restauracjach przyrządza się na sto sposobów: na kwaśno, słodko, zimno, nijako, w ziemniakach, cebuli, pieczonego, wędzonego, na półsurowo i tak dalej. Najlepszym sposobem sprawdzenia, który śledź jest twoim ulubionym, jest wybranie się do wędzarni (duń.: røgeri) z ofertą tzw. bufetu. Płacisz raz (dość słono, ale to jak wizyta w teatrze, tylko kulinarnym) i jesz, ile chcesz. Łatwo zlokalizować, gdzie się wędzi rybę, bo przy domach stoją charakterystyczne kominy.