Zielony i górzysty Epir znany bardziej starożytnym Rzymianom niż współczesnym Europejczykom, położony jest w północno-zachodniej Grecji nad Morzem Jońskim, granicząc od północy z Albanią. To stąd pochodził król Pyrrus, znakomity wódz, który pokonał Cesarstwo Rzymskie w bitwie pod Ausculum (279 p.n.e). Jednak ogrom strat po stronie własnej armii skłonił go do gorzkiego podsumowania: Jeszcze jedno takie zwycięstwo i jesteśmy zgubieni. Dzięki temu wydarzeniu mamy język bogatszy o zgrabną frazę „pyrrusowe zwycięstwo”.
Epir, odseparowany od reszty kraju wysokim pasem gór Pindos, jest najmniej zaludnioną prowincją Grecji. Niewiele tu miast, nie za dużo wsi. Na lokalnych drogach nawet w szczycie wakacji ruch jest taki, jak w niedzielę rano w Warszawie. Nieśpieszna, relaksacyjna atmosfera daje się odczuć od pierwszej chwili. Zwłaszcza, że Epir wprost tonie w zieleni.
Epir - zielone przestrzenie i kolorowe miasteczka
Podczas, gdy środek lata w wielu częściach Grecji maluje już wyłącznie pożółkłe z gorąca krajobrazy, Epir pozostaje zielony, jak nie przymierzając, las deszczowy w tropikach. Wiatry znad Morza Jońskiego przynoszą tu bowiem znacznie więcej opadów.
Góry pełne są pięknych dolin, wąwozów i potoków, ale latem Epir jest wspaniałym miejscem także na leniwe wakacje, gdzie nic nie trzeba a wiele można. Baza turystyczna jest relatywnie skromna: kilka pól kempingowych oraz pensjonaty w głównych miasteczkach: Pardze i Pervezie.
My stacjonowaliśmy w Pardze, która malowniczo przycupnęła na wygiętym w łuk wzgórzu tuż nad samym morzem. Rzędy kolorowych domków szczególnie fotogenicznie prezentują się z poziomu nabrzeża. Z portu pływają łódkowe taxi, którymi można się przedostać na plaże w sąsiednich zatokach.
Parga to takie folderowe miejsce: przytulne z lokalnym kolorytem, ale w jakiś sposób podobne do dziesiątek tego typu ślicznych miasteczek w całym basenie Morza Śródziemnego. Tak czy siak, można się tu dobrze poczuć, a czas nie biegnie, a raczej się sączy.
W Epirze nie ma przerośniętych hoteli, ani tym bardziej resortów zamykających przestrzeń. Dominują pensjonaty, do których przejeżdżają głównie Grecy. I chociaż w sezonie wszystko wygląda na zajęte, turystyka ma tu nadal ludzką skalę – nie generuje dzikich tłumów, nie zostawia po sobie hałd śmieci, czy klepisk zwanych parkingami.
Wieczorami zawsze znajdzie się stolik na kolację, a na uliczkach jest gwarno, ale nie tłoczno. Podobnie jak na plażach, gdzie ludzi wprawdzie nie brakuje, ale jeszcze nie siedzą sobie na głowie. Są leżaki, ale i miejsca, gdzie można rozłożyć się na piasku. Takie wakacje w stylu retro – są letnicy, są miejscowi, ale jest i równowaga.
Życie plażowe
Linia brzegowa jest mocno poszarpana: półwyspy, cyple, mierzeje wiją się od granicy z Albanią. Większość wybrzeża jest górzysta, więc plaże osiadają skromnie w mniejszych lub większych – z reguły piaszczystych – zatoczkach. Nie jest ich bez liku. Raczej należy je wypatrzeć na Google Maps. Te, które uchodzą za najładniejsze, znajdują się w środkowej części wybrzeża: Lichnos, Alonaki Fanariou, Sarakiniko, Ammoudia.
Sama Parga też ma przyzwoitą i dużą jak na tutejsze warunki plażę – Valtos. Jednak z racji swojego położenia tuż obok miasteczka, Valtos cieszy się wyraźnie największym powodzeniem. Szczególnie w weekendy bywa tu sporo ludzi, bo do turystów dołączają mieszkańcy. Po wakacyjnym przesileniu, wrześniowy Epir musi być jeszcze fajniejszym miejscem. Ale, jak się podróżuje z dziećmi w wieku szkolnym, to się lubi, co się ma.
Epir - mitologia wiecznie żywa
W Epirze w każdym momencie można uciec w góry. Do Parku Narodowego Pindos z sięgającymi 2500 m. n.p.m. szczytami jest wprawdzie spory kawałek – grubo ponad 100 kilometrów. Jednak górskie klimaty: piękne doliny i malownicze wąwozy są na wyciągnięcie ręki. Jeden z bardziej pamiętnych dni spędziliśmy nad rzeką Acheron.
Acheron to pierwowzór mitologicznego Styksu, rzeki, którą umarli wyruszali w swoją ostatnią podróż – do Hadesu. W okolicach miejscowości Glyki można ruszyć ich śladami. Najpierw podąża się ścieżką dnem doliny, aby po ok. 2 kilometrach kontynuować marsz, ale już … korytem rzeki. Woda jest rześka, co jednak przy sierpniowym skwarze można zapisać po stronie plusów.
Zbocza doliny przybliżają się do siebie, tworząc potężny wąwóz, a woda – początkowo do kostek, zaczyna sięgać łydek, potem ud, a na koniec niektóre fragmenty trzeba przepłynąć. Cały czas idzie się pod prąd, więc jest i trochę wysiłku. Gdzieniegdzie, przy głębszych miejscach, lokalne dzieciaki wspinają się na sterczące skały i skaczą do wody.
Największe wrażenia robi krystaliczna przejrzystość wody, a samo dno rzeki mimo, że to potok górski, jest wyściełane idealnie gładkim piaskiem. Jedyne wyzwanie to: co zrobić z aparatem i kluczykami do samochodu podczas tego pieszego raftingu? Zdecydowanie przyda się wodoodporny worek na elektronikę.
No i oczywiście kostium kąpielowy.
Wyrocznia umarłych
W nieodległej miejscowości Mesopotamos znajdują się ruiny starożytnej wyroczni umarłych: Nekromanteion Acheron. Niewielki kompleks archeologiczny z ok. IV w. p.n.e. jest pięknie położony wśród zielonych wzgórz. W przeszłości miała się tu znajdować świątynia poświęcona Hadesowi i Persefonie. Wyrocznia była miejscem pielgrzymek. Można tu było porozmawiać ze zmarłymi przodkami. Rytuał obejmował wspólne spożywanie specjalnego posiłku, który miał na celu oczyszczenie duszy, składanie ofiary, a na koniec – kontakt z umarłymi za pośrednictwem kapłana.
Stanowisko zostało odkryte w latach 50-tych XX w. i na podstawie tekstów źródłowych Herodota i Homera przypisano mu powyższą rolę. Z czasem pojawiły się jednak wątpliwości. Czy rzeczywiście była tu wyrocznia umarłych, czy może są to jedynie pozostałości po ufortyfikowanym, zamożnym gospodarstwie rolnym z okresu hellenistycznego?
Tak czy inaczej, te spokojne, romantyczne ruiny wspaniale komponują się z epirskimi krajobrazami i mitologiczną atmosferą całej okolicy.
Acheron po grecku znaczy rzeka smutku. Dzisiaj nie tylko rzeka, ale cały Epir są źródłem prawdzie wakacyjnej, niczym niezmąconej radości, z której trzeba korzystać póki prowincja pozostaje jeszcze na uboczu masowego zainteresowania.