Machu Picchu, geoglify w Nazca, czy Cuzco, święte miasto Inków – w Peru nie brakuje miejsc, które zna każdy podróżnik. Nawet, jeżeli jego noga nigdy nie postała w Ameryce Południowej. Ale jak to w podróży bywa, często największe wrażenie robią miejsca drugiego wyboru albo zupełnie zgoła przypadkowe. Takie jak indiańskie cmentarzysko Chauchilla, położone na smaganym wiatrem i rozgrzanym słońcem pustynnym pustkowiu, które skromnie pozostaje na uboczu peruwiańskich atrakcji. A to nie mieszkańcy Starożytnego Egiptu jako pierwsi zaczęli mumifikować zmarłych, a koczownicze ludy Indian żyjące pod Andami. Te tradycje dotarły też do Chauchilla.
Zmarli w Chauchilla odpoczywają w ciszy niemal absolutnej. Wokół tylko góry, kamienny płaskowyż i nieliczne rachityczne akacje, które radzą są tutaj niemal bez wody. Mimo, że z Nazca jest tu tylko 40 minut, niewiele osób odbija z Panamericany w szutrową drogę prowadzącą do dawnej nekropolii ludów prekolumbijskich.
Życie wieczne Indian
Jak na rangę historyczną tego miejsca o cmentarzu Chauchilla próżno szukać bardziej pogłębionych informacji w internecie. A pierwsze mumifikacje odbywać się tu ponoć miały już w II w. n. e. Przez następnych 600 lat, kolejne kultury indiańskie zamieszkujące te nieurodzajne tereny: ludy Nazca i Wari kontynuowały tę tradycję. I tak powstała ta niegdyś znaczna, a dziś już mocno okrojona i splądrowana, starożytna nekropolia.
Dla współczesnych, cmentarzysko odkryto dopiero w roku 1920 r. Jednak wtedy nekropolią zainteresowali się głównie lokalni złodzieje.
Groby zostały rozkopane, cenne przedmioty, które chowano przy zmarłych rozkradzione, kości i czaszki rozrzucone na pustyni.
Niektóre z nich nadal poniewierają się tu i ówdzie…. Mimo, że cmentarzysko doczekało się już formalnie opiekuna.
W 1997 r. rząd peruwiański przejął prawną opiekę nad cmentarzem. Teren jest chroniony (w jakimś stopniu przynajmniej), powstało nawet mini-muzeum i prowadzone są prace archeologiczno-porządkowe. Szacuje się, że w około 500 grobach pochowanych jest ponad 2000 tysiące osób. Niewielką część cmentarza zrekonstruowano, a część grobów zostało „otwartych” dla zwiedzających.
Mumie z Chauchilla
Zgodnie z tradycją zmarli – najpierw zmumifikowani i odpowiednio ułożeni – chowani byli pieczarach głębokich na ok. 1,5 metra. Ściany grobowca wyłożone były wypalaną na słońcu cegłą adobe, a po pochówku pieczary przysypywano warstwa ziemi. Obecnie część cmentarzyska zrekonstruowano i kilkanaście grobów zostało otwartych.
Niektóre ze zmumifikowanych zwłok przetrwały w całkiem niezłym stanie. Zachowały się fragmenty ubrań i włosy. Niektóry bardzo długie i, jakby to powiedzieć – nadal bujne. Niektórym mumiom towarzyszą naczynia, lub inne przedmioty, których zmarli mieli używać za życia.
To właśnie te starożytne artefakty sprawiły, że złodzieje przeczesywali nekropolię w poszukiwaniu cennych przedmiotów i kosztowności, a niepotrzebe nikomu mumie i kości porzucali na pustyni.
Sam proces mumifikacji był relatywnie prosty – zmarłym usuwano organy i podcinano ścięgna na kończynach. Ciało było następnie ustawiane w pozycji kucznej. Taka pozycja, najbardziej przypominająca embrionalną, miała zapewnić zmarłemu łatwe odrodzenie się w kolejnym życiu.
Dzieła mumimfikacji dopełniało słońce, które święcąc tu niezmordowanie przez cały rok, wysuszało tak przygotowane ciało w kilka tygodni. Finalnie zmarły, już w szatach, był chowany w otoczeniu przedmiotów, które były ważne w jego życiu – broni, ceramiki, ozdób. I schowany przed światem pod warstwą ziemi. Aż do XX wieku.
Najstarsze mumie są z Ameryki Południowej!
Mumifikacja zwłok kojarzy się przede wszystkim z pochówkiem faraonów. Okazuje się, że w kulturach andyjskich zwyczaj konserwowania zwłok rozwijał niezależnie. I co więcej, ma historię o 2000 lat dłuższą od mumifikacji w Starożytnym Egipcie.
Jako pierwsi te skomplikowane praktyki zaczęli stosować nomadyczni Indianie z plemienia Chinchorro już 5000 lat p.n.e. W regionie Arica, na terenach dzisiejszego północnego Chile, między wybrzeżem Pacyfiku a Pustynią Atakama, znaleziono szczątki setek zmumifikowanych szczątków tego ludu. Co więcej, Chinchorro mumifikowali wszystkich zmarłych – nie tylko notabli jak w Egipcie – wierząc, ze tylko taki pochówek może zapewnić życie wieczne.
Inne starożytne cmenatrzysko (II w. p.n.e. – II w. n.e.) znajduje na Półwyspie Paracas (południe Peru). To Wari Kayan, gdzie odkryto aż 429 mumii owiniętych w wyrafinowane tekstylia. Niektóre czaszki noszą ślady przeprowadzanych trepanacji o nie do końca wyjaśnionej naturze.
Turyści bywają w okolicy Półwyspu Paracasa ze względu na inne, tajemnicze dziwo znajdujące się w tej okolicy – tzw. kandelabr Andów.
Ten geoglif prawdopodobnie został wykonany w II wieku n. e. jest więc starszy niż bardziej znane rysunki z Nazca. Nie wiadomo, czemu miał służyć ani nawet, co tak naprawdę przedstawia. Czy to kaktus, świecznik, a może trójząb? Autorstwo przypisuje się Indianom z Paracas, chociaż też nie zostało to jednoznacznie potwierdzone.
Będąc na Półwyspie Paracas można zatem doświadczyć niedopowiedzianych historii życia ziemskiego i wiecznego dawnych mieszkańców tych ziem.