Merzouga, a konkretnie wydma Erg Chebbi długa na 35 kilometrów, jest miejscem, gdzie w Maroku rozpoczyna się Sahara. Ta Sahara, którą znamy z „W pustyni i w puszczy”. Paradoksalnie piach na marokańskiej pustyni jest dobrem deficytowym, bo w większość powierzchni zajmuje hamada. Tu jednak znajduje się ta „prawdziwa pustynia”.
Z tego też powodu Merzouga jest miejscem komercyjnym i każda berberyjska rodzina z żyje z wycieczek organizowanych na pustynię. W ofercie podstawowej jest nocleg w namiocie na pustyni z kolacją i śniadaniem wraz z transferem, w zależności od upodobań: na wielbłądzie lub quadzie. Ślady po tych drugich nie budują atmosfery. Do obozu zabiera się tylko podstawowe rzeczy, reszta zostaje u organizatora. Późnym popołudniem „karawana” rusza do wybranego obozu.
Skromniutkie – jak na saharyjską skalę – rozmiary Erg Chebii zaczynają jednak tracić na znaczeniu wraz z tym, jak wielbłądy pokonują kolejne wydmy i z każdej strony rośnie pofałdowane morze piachu. Wtedy, robi się jak … na pustyni.